Bombardier zawrócił do Warszawy

Pilot pasażerskiego Q400, który leciał z Warszawy do Krakowa, na wysokości Kielc zdecydował o powrocie do Warszawy z powodu awarii klap podwozia. Chodzi o to, że podwozie w ogóle się nie zamknęło. Było “aż nadto” zablokowane – jak przekonywali pracownicy LOT. Był to lot LO3923, który wyleciał z Warszawy o piątej po południu. Pasażerowie zostali poinformowani o możliwości awaryjnego lądowania w Warszawie. Zostało ono przeprowadzone w asyście straży pożarnej. Nic się takiego nie działo, ale prewencja jest najważniejsza, ponieważ nie zawsze można przewidzieć skutki takiego lądowania. Skoro podwozie się nie schowało, coś musiało być nie tak. Wszystko skończyło się dobrze, pomimo zapewne dość dużego stresu pasażerów. Na pokładzie Bombardiera było 77 osób w tym czterech członków załogi. Pasażerowie relacjonowali, że załoga poinformowała o problemach w okolicach Kielc. W czasie lądowania pasażerowie mieli pochylić się do przodu i tak pozostać do czasu całkowitego zatrzymania się samolotu. Podobno samo hamowanie było długie i nieprzyjemne. Pomimo propozycji LOT-u na zmianą samolotów i kontynuowanie podróży, większość pasażerów zrezygnowała i poszła na pociąg. Ten Bombardier już trzeci raz w tym roku awaryjnie lądował na lotnisku Okęcie. Chodzi konkretnie o Bombardiera o numerze PS-EQG. Coś wyraźnie z tym samolotem jest nie tak, bo przecież w tej skali o pechu mówić nie można. Samolot nie może mieć pecha, tylko musi być sprawny.

Zdjęcie: https://tvnwarszawa.tvn24.pl/

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*