W połowie czerwca sprawca, lub sprawcy dopuścili się podpalenia 600 – letniego drzewa. To skandaliczne wydarzenie i należy zastanowić się nad poziomem inteligencji tych przestępców. Niestety, dąb został mocno uszkodzony. Takie drzewo można by było objąć monitoringiem miejskim i w ten sposób choć spróbować go ochronić. Niestety, szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego mówi, że nie ma takiej możliwości. Aby jakaś kamera działała i dawała ewentualne rezultaty, trzeba ją podpiąć do monitoringu miejskiego. W tym wypadku nie da się tego zrobić. Burmistrz Ursynowa uparł się, aby dąb chronić za wszelka cenę. Nie składa więc “broni” i będzie się starał cokolwiek zrobić w tym kierunku. Po podłożeniu ognia przez nieznanych sprawców, jak dotąd nie wiadomo, kto to zrobił i dlaczego. Co komu przeszkadzał 600 – letni dąb? Przecież to tylko pomnik przyrody, nikomu nie wadzi, rośnie sobie od 6 wieków i spogląda na nasz kraj. A przynajmniej na park w którym rośnie. Nie wiadomo, co będzie teraz z dębem Mieszko. Jedno jest pewne: urzędnicy z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, a szczególnie jego dyrektor Ewa Gawor mówi, że absolutnie nie ma takich możliwości technicznych. Być może nie będzie możliwości technicznych podłączenia internetu na Antarktydzie, ale w Warszawie? Oczywiste jest, że sygnał z kamer musi biec prosto do monitoringu. Pani dyrektor mówi, że “brak możliwości technicznych blokuje taką inicjatywę”. Czyżby Biuro Zarządzania Kryzysowego nie wiedziało, jak stworzyć takie możliwości, aby kamery jednak działały? Strach się bać, skoro w/w biuro nie umie tego zrobić, to co by było w czasie prawdziwego kryzysu?
Zdjęcie: https://tvnwarszawa.tvn24.pl/
Dodaj komentarz