W warszawskich autobusach i tramwajach można spotkać “wiele” patologii. Pewien mężczyzna poskarżył się, iż w autobusach warszawskich “śmierdzi moczem i alkoholem”. Rzeczywiście, takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Ludzie piszą, że np. jakiś pijak zajmował aż trzy miejsca w tramwaju, leżał na nich oczywiście w brudnych butach, a później ktoś usiądzie tam w czystym ubraniu. To znów pasażerowie po alkoholu wszczynają niepotrzebnie awantury, ponieważ coś im się wydaje, a czegoś nie chcą, lub nie lubią. Czasami wystarczy jedno spojrzenie, aby ktoś zamroczony alkoholem nas zaatakował. Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej, a pasażerowie (ci trzeźwi) pytają, czy nie można jakoby coś z tym zrobić? Czy ludzie korzystający z komunikacji miejskiej muszą być narażeni na takie ekscesy? A może dobrze by było aby załatwić pracownikom komunikacji jakieś kursy samoobrony tak, aby mogli oni bez strachu wyrzucać pijaków z autobusów?
Zdjęcie: https://warszawawpigulce.pl/
Dodaj komentarz