W poniedziałek rozpoczął się proces 22 – letniego kierowcy, który w noc wigilijną, na pasach, potrącił trzy kobiety. Były to 16 – latka, 43 – latka i 70 latka. Niestety, wszystkie trzy zginęły na miejscu. Mężczyzna jechał w samochodzie marki citroena berlingo wraz ze swoją znajomą. Do zdarzenia doszło w podwarszawskiej Kobyłce. Kobiety wracały z pasterki, nie znały się. Były sobie zupełnie obce. Adwokat oskarżonego mec. Ewa Radlińska złożyła wniosek o uchylenie tymczasowego aresztu dla swojego klienta. Pasażerka – jako kluczowy świadek – została już przesłuchana, więc sąd mógł przychylić się do wniosku obrony. Poza tym, sam oskarżony zadeklarował, że mieszka 400 metrów od sądu, więc może zgłaszać się nawet codziennie. Chciałby po prostu – jak się wyraził: “wrócić do mamy i do rodzeństwa”. Sąd nie zgodził się i wniosek odrzucił. Oskarżony pozostanie w areszcie. 22 – letniemu Grzegorzowi W. grozi nawet osiem lat więzienia. Pracodawca oskarżonego wydał mu nienaganną opinię. Także jego matka argumentowała, że nigdy nie jeździł szybko i zawsze ostrożnie do tego stopnia, że nie bała się puszczać z nim młodszych dzieci. Co się zatem stało? Grzegorz W. jechał prawdopodobnie aż 90 km/h w miejscu, gdzie mógł maksymalnie 60 km/h. Nie wiadomo, czy wyraził skruchę, czy przeprosił. Zapewne także był w szoku. Nie co dzień zdarzają się takie tragedie, aby jedno auto, na pasach zabiło aż trzech przechodniów.
Zdjęcie: https://tvnwarszawa.tvn24.pl/
Dodaj komentarz